Top

Majówka 28.IV-02.V.2012

Wiosenna pogoda w tym roku wyjątkowo dopisała. Kwiecień był bardzo ciepły, co zapowiadało słoneczny i upalny maj, dlatego na wyjazd na długi weekend majowy pojechaliśmy w 5 motocykli: Mateusz (Małysz) i Magda, Sebastian i Sonia, Mateusz (Jajko) i Kasia, Tomek (sion), Konrad (Kowal) oraz Kamil (Kasprzak) (który odłączył się na Łysej Polanie, by dołączyć do znajomych w Bieszczadach).

Trasa znowu wiodła nas do Egeru na Węgrzech, który tak się nam spodobał rok wcześniej, oraz do Tiszafüred. Miejscowość ta położona 55 km od Egeru znajduje się w samym centrum kraju tuż nad jeziorem Tisza-tó (drugie największe jezioro węgierskie). Wyjechaliśmy w sobotę rano 28 kwietnia spod garaży na terenie AGH. Oczywiście nie obyło się bez opóźnień i niespodziewanego, jak na przedpołudnie upału. Droga na Zakopane zakorkowana, ale widoki z miejsca pasażera na Tatry niezapomniane. Pierwszy postój i grupowe zdjęcie.

Jedziemy dalej na Łysą Polanę. Krótkie tankowanie przed Słowacją i ubranie odblaskowych kamizelek. Droga na Słowację przez las, z wieloma zakrętami. Kolejny postój na słowacki obiad. Standardowo frytki, ser smażony i SyfoCola (nie ma nic z prawdziwej coli, tylko kolor – ohyda). Zdjęcie na pamiątkę.

Trasa do Egeru w większości prowadziła nas przez lasy, serpentyny oraz dopisała słoneczną pogodą. Na camping Tulipan dojechaliśmy wieczorem. Od razu pod prysznic i zwiedzić okolicę. Do zwiedzania zaliczam poznanie drogi do podziemnych piwniczek, w których degustowaliśmy różne rodzaje miejscowych win do późnych godzin nocnych. Bawiliśmy się świetnie!

Cały kolejny dzień spędziliśmy na basenach termalnych w centrum miasta. Pogoda i nasze humory wciąż dopisywały. Obiad zjedliśmy w restauracji na głównym deptaku. Jedzenie wyśmienite.

Na camping wracaliśmy spacerkiem, podziwiając miasteczko.

Wieczór spędziliśmy na grillowaniu kiełbasek w tamtejszym parku i ostatniej degustacji win. Z pewnością będziemy tęsknić za tym klimatycznym miejscem.
Następnego dnia podzieliliśmy się na dwie grupy. Jedna chciała zobaczyć zabytkowy zamek i mury obronne w Egerze, druga wolała rano wyjechać do Tiszafüred i poleżeć nad jeziorem. Nadal panował trzydziestostopniowy upał.
Droga nad jezioro była szybka i przyjemna. Nasz kolejny nocleg znajdował się na campingu nieopodal jeziora. Małe, 4-osobowe drewniane domki bardzo się nam spodobały.

Tym razem na obiad nasza grupa jadła tamtejsze ryby. Podobno najlepsze na Węgrzech. Faktycznie wyglądały apetycznie i bardzo nam smakowały.

Pozostała część osób zwiedziła zamek w Egerze, który okazał się pięknym miejscem, oraz wyruszyła około południa do Tiszafüred, inną, dłuższą, ale o wiele bogatszą w zakręty trasą.

Wszyscy spotkaliśmy się na campingu Pansion dopiero wieczorem. Udało się nam także przespacerować po miasteczku, które niestety nie było już tak ładne jak Eger.

Następnego dnia czekały nas rozjazdy. Mateusz i Magda postanowili zwiedzić jeszcze inny zakątek Węgier, Tomek i Konrad chcieli zwiedzić Budapeszt, a Sebastian, Sonia, Mateusz i Kasia mieli ochotę jeszcze jeden dzień pobyczyć się nad jeziorem.

Wyjazd był niezwykle udany: wszyscy dogadywaliśmy się bez problemów, pogoda dopisała, wino smakowało, atrakcji nie zabrakło, a motocykle spisały się.

Mateusz (Jajko)

Powrót